Wszystko dla Rodziny
Służba w świecie wielkich władców, wystawnych przyjęć, honorowych pojedynków, bardzo szybko może się skomplikować. Zwłaszcza, kiedy okazuje się, że władza wiąże się z życiem pełnym intryg i morderstw. Losy Rzeczpospolitej w XVIII wieku wydają się być przesądzone.
„Familia”, najnowsza powieść Pawła Majki, osadzona została w chyba najgorszych czasach dla polskiej szlachty. Nieustające wojny i okupacje doprowadziły Rzeczpospolitą na skraj upadku. Ciągła pogoń szlachty za władzą jest pełna dworskich spisków, lecz oni są tylko marionetkami, a prawdziwą władzą jest silna rodzina.
Odskocznia dla autora
Sama powieść wydaje się małą odskocznią dla autora, który większość dotychczasowo wydanych powieści osadzał w nurcie fantastyki. W tym przypadku mamy do czynienia z powieścią historyczną, w której dzięki sporom historyków, autor miał duże pole do domysłów i własnych interpretacji. Z czego oczywiście z chęcią skorzystał.
Czy ta odskocznia się powiodła? Moim zdaniem zdecydowanie tak.
Historyczna, wcale nie oznacza nudna
Osadzenie fabuły w tych niekorzystnych i często pomijanych w literaturze czasach wydaje się szaleństwem. Przywykliśmy do powieści, które opisują nasze zwycięstwa i sukcesy, a nie powolny upadek i porażki. Autor przedstawia historię dworskich intryg od strony osób, dla których służba jest „służbą dla większego dobra”. W imię tytułowej Familii są skłonni posunąć się do wszystkiego, co przyniesie wspólną korzyść.
Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz czytałem książkę osadzoną tak mocno w realiach historycznych, która pochłonęła mnie do końca. Wydarzenia, w które zostają uwikłani bohaterowie potrafią wprawić w zdumienie. Czasem podczas lektury wydawało mi się, że jestem w stanie przewidzieć zakończenie niektórych sytuacji, jednak w znacznej większości przypadków służba i podejście bohaterów potrafiły mnie zaskoczyć. Załatwianie rodzinnych spraw niemalże po „gangstersku” pozwala także utrzymać tempo, dzięki czemu powieść czyta się bardzo sprawnie i przyjemnie.
Archaiczny bełkot – nie tutaj
Wartym docenienia jest także fakt, że autor nie budował sztucznej, minionej stylistyki językowej mającej oddać „ducha” tamtych czasów. W całej powieści występuje tylko jedna rozmowa, która dość jasno obrazuje, jak mogłyby wyglądać „archaiczne” dialogi. Moim skromnym zdaniem to bardzo dobrze, że jest tylko jeden taki przykład, w przeciwnym wypadku mielibyśmy styczność z niezbyt zrozumiałym bełkotem bohaterów.
Czy warto?
W mojej ocenie Paweł Majka stworzył bardzo interesującą pozycję. Wyruszył na tereny, które od lat wydają się zapomniane i nieeksploatowane. Z czystym sumieniem książkę mogę polecić tym, którzy liczą na dobrą lekturę. A to, czy ktoś jest obeznany w historii Polski, czy też nie – nie ma znaczenia. Każdy na swój sposób interpretuje minione wydarzenia, a ten sposób zależy od strony, która te wydarzenia opisuje.
autor recenzji: Rafał Bartos